Mimo, że liczba ludności w Polsce cały czas maleje, budownictwo wydaje się rozkwitać. Rośnie zapotrzebowanie na nowe mieszkania – bogacący się obywatele chcą zapewnić sobie życie wygodniejsze niż w blokach z wielkiej płyty. Wznosi się też wiele domów jednorodzinnych, właściwie w każdym większym mieście powstają nowe osiedla. Buduje się też nowe biurowce, metropolie pną się w górę. Pamiętam chociażby Warszawę sprzed 20 lat. Byłem wtedy jeszcze małym dzieckiem, więc mogę nie pamiętać dokładnie, jednak wydaje mi się, że jedynym warszawskim wieżowcem (nie licząc oczywiście Pałacu Kultury i Nauki) był hotel Marriott. Dziś drapacze chmur nie tylko wpisały się w krajobraz stolicy, ale wręcz zaczęły wyrastać jak grzyby po deszczu.
Również w Trójmieście, w którym żyje, cały czas powstają nowe budowle. Chyba najwięcej w okolicach Uniwersytetu Gdańskiego – zarówno budynki uczelniane, jak i biznesowe. To naprawdę niesamowite, jak to miasto zmieniło się na przestrzeni tych kilku lat, które minęły od kiedy tu zamieszkałem.